Co robią banki aby zniechęcić frankowiczów?

Ze statystyk sporządzonych przez Komisję Nadzoru Finansowego wynika, że średnie zyski banków w 2020 roku w stosunku do roku poprzedniego są niższe o około 50%, choć oczywiście są banki, które odnotowały jeszcze wyższe straty i takie, które radzą sobie nieco lepiej. 

Na powyższe kiepskie wyniki banków wpływ mają przede wszystkim dwa czynniki, trudności na rynku spowodowane wybuchem pandemii koronawirusa oraz znaczny wzrost liczby postępowań sądowych z zakresu spraw frankowych, które rozstrzygane są na korzyść kredytobiorców. O ile więc banki na pierwszą okoliczność nie mają żadnego wpływu i nawet podwyższenie opłat na niewiele się zdaje, tak na straty z tytułu kredytów frankowych banki starają się wpływać, prowadząc politykę zniechęcania kredytobiorców do wszczynania procesów sądowych.

Obserwując działania banków w tym zakresie, przyznać trzeba, że wykazują się niemałą kreatywnością. Niestety przeciętny kredytobiorca wierzy w informacje podawane przez banki, bo jednak nadal istnieje przekonanie, że skoro bank jest instytucją zaufania publicznego to takich praktyk by się nie dopuścił. Rzeczywistość może więc rozczarować. 

Banki przede wszystkim zaprzeczają, że frankowicze w sądach zdecydowanie częściej wygrywają. Na każdym kroku podkreślają więc orzeczenia, w których roszczenia kredytobiorcy nie zostały uwzględnione, zupełnie pomijając wiele innych spraw w których to bank poniósł porażkę.

Z nieoficjalnych statystyk wynika bowiem, że od października 2019 roku do sierpnia 2020 roku, na 510 wydanych w sprawach frankowych wyroków, korzystnych dla kredytobiorców było 438, a więc około 86% wszystkich rozstrzygnięć. Podkreślić jednak należy, że jest to średnia ze wskazanych kilku miesięcy, natomiast analizując poszczególne miesiące, bardzo wyraźnie da się zauważyć, że liczba korzystnych dla kredytobiorców wyroków nadal rośnie i w miesiącach sierpień-wrzesień 2020, wyroki uwzględniające roszczenia frankowiczów stanowiły nawet 90-95% wszystkich rozstrzygnięć w sprawach frankowych. 

 Nie trudno więc zauważyć, że twierdzenia banków, że frankowicze w sądach wcale nie mają przewagi nie są w żaden sposób uzasadnione i nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Na szczęście jednak takie informacje kredytobiorca może zweryfikować. Wśród korzystnych dla kredytobiorców wyroków dominują orzeczenia stwierdzające nieważność zawartych umów kredytowych – jest ich około 2/3, a to daje bankom podstawy do wysuwania kolejnych bezzasadnych twierdzeń, które mają na celu zniechęcić kredytobiorców do walki o swoje prawa.

Banki obrały bowiem strategię, zakładającą, że w przypadku unieważnienia przez sąd frankowej umowy kredytowej, będą pozywać kredytobiorców o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału i właśnie takimi roszczeniami straszą wszystkich tych kredytobiorców, którzy na drogę sądową swojej sprawy jeszcze nie skierowali. Kwestia wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału pojawiała się już wielokrotnie i choć banki twierdzą, że ich roszczenia w tym zakresie są zasadne, to tak naprawdę nikt inny ich zasadności nie potwierdził. 

Prawnicy, reprezentujący kredytobiorców w procesach, jednoznacznie wskazują, że roszczenie banku o bezumowne korzystanie z kapitału jest bezpodstawne i stanowisko to popierają również inne organy. Banki oczywiście wskazują, że owe wynagrodzenie to forma swego rodzaju zadośćuczynienia dla banku, gdyż gdyby nie pieniądze wypłacone w ramach udzielonego kredytu, to kredytobiorcy nie mogliby zakupić mieszkania, więc po stwierdzeniu nieważności jakaś rekompensata bankowi się należy. 

Stanowisko prezentowane przez banki od początku budziło dużo kontrowersji, dlatego też głos w tej sprawie postanowili zabrać szefowie urzędów, które od początku wspierały frankowiczów w walce z bankami. Na temat roszczeń banków wypowiedział się dotąd Rzecznik Finansowy, Rzecznik Praw Obywatelskich i Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Uznali oni jednogłośnie, że nie ma podstaw prawnych do wysuwania przez banki takich żądań.

Na gruncie obowiązujących przepisów trudno znaleźć regulacje, które roszczenia banków by potwierdzały, zwłaszcza, że roszczenia banków powstają na tle unieważnionych umów kredytowych, które to zostają unieważnione właśnie z winy banków, gdyż to właśnie banki w swych umowach zawarły klauzule abuzwyne skutkujące nieważnością. 

Sankcją dla banku za wprowadzenie do umowy niedozwolonych postanowień jest stwierdzenie jej nieważności. Uwzględnienie roszczenia o bezumowne korzystanie z udostępnionego kapitału cały sens tej sankcji by zburzył – bankom więc nadal opłacałoby się konstruować wadliwe prawnie umowy, gdyż albo zarobią na wykonaniu umowy, albo, jeśli taka umowa zostanie unieważniona, straty wyrównają z uzyskanego wynagrodzenia. 

Wynika z tego, że w każdym przypadku banki by zarabiały, a zawarcie w umowie klauzul abuzywnych tak naprawdę nie wiązałoby się z żadnymi negatywnymi dla banków konsekwencjami. Ponadto, uwzględnienie stanowiska banków naruszałoby standardy ochrony konsumentów, które płyną z prawa unijnego i orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE. Zgodnie z nimi, kredytobiorca nie powinien ponosić żadnych negatywnych konsekwencji z tytułu stosowania przez przedsiębiorcę niedozwolonych postanowień umownych. Nie trudno więc się domyślić, że twierdzenia banków o pozywaniu swoich klientów mają na celu jedynie odstraszenie kredytobiorców od dochodzenia swoich roszczeń. 

Banki oczywiście, jeżeli chcą, mogą pozwy w tym zakresie składać – tego nikt im nie zabroni. pytanie jednak, czy sąd takie roszczenie uwzględni. Żadnemu bankowi nie udało się dotąd uzyskać korzystnego orzeczenia w tym zakresie.

Trzecim sposobem, który banki wykorzystują by ograniczyć liczbę składanych przez frankowiczów pozwów jest systematyczne udostępnianie informacji, że banki intensywnie pracują nad propozycjami ugód dla swoich klientów. 

Wielu kredytobiorców wiąże więc z takimi zapewnieniami wielkie nadzieje i rzeczywiście rezygnuje z dochodzenia roszczeń na drodze sądowej. Banki jednak i tutaj rozmijają się z prawdą. Gdy przyjrzymy się kiedy najczęściej pojawiają się informacje o ugodach dla frankowiczów, z łatwością można zauważyć, że banki mówią o tym dokładnie wtedy, gdy po raz kolejny pali się im grunt pod stopami, a więc gdy dla frankowiczów pojawiają kolejne korzystne decyzje i rozstrzygnięcia, ułatwiające dochodzenie roszczeń. Tak było i ostatnim razem.

W drugiej połowie września br. wiele banków deklarowało, że już wkrótce zaprezentuje swoim klientom propozycje wyjścia z kredytów frankowych bez konieczności wszczynania postępowania sądowego, a – jak się później okazało – informacje te pojawiły dzień przed upublicznieniem przez Prezesa UOKiK wiadomości o ukaraniu trzech banków, które we frankowych umowach kredytowych stosowały niedozwolone postanowienia umowne. 

W tym więc przypadku informacja o ewentualnych ugodach miała na celu jedynie odwrócenie uwagi kredytobiorców od tego co rzeczywiście się dzieje, bo kolejne decyzje Prezesa UOKiK o ukaraniu banków mogą wpłynąć na wzrost liczby pozwów. O tym, że twierdzenia banków dotyczące ugód stanowią jedynie sprawną manipulację, świadczy ponadto fakt, że banki dotąd nie przedstawiły konkretnych warunków ugodowych.

 Wyjątek stanowi jedynie bank Millenium. Biorąc jednak pod uwagę jaką propozycję wysunął swoim klientom, trudno uznać, że bank ten rzeczywiście chce dogadać się z frankowiczami –  zawarcie proponowanej ugody miałoby nastąpić na warunkach dużo mniej korzystnych niż te, które kredytobiorca może uzyskać w sądzie. Ponadto, nawet prawnicy prowadzące sprawy kredytobiorców przed sądami przyznają, że banki nie są zainteresowane zawieraniem ugód, nigdy z takimi propozycjami przez czas trwania procesu nie występują, a na zawezwaniach do próby ugodowej pełnomocnicy banków nawet się nie pojawiają.

Wskazane działania banków mają oczywiście na celu ograniczenie liczby składanych przez frankowiczów pozwów. Gra na czas jest dla banków zawsze korzystna, czy to jeśli chodzi o przedłużanie trwających postępowań, czy też o odsuwanie w czasie składania kolejnych pozwów. Pomimo znacznego w ostatnim czasie wzrostu spraw sądowych prowadzonych przeciwko bankom, nadal niestety relatywnie mało kredytobiorców, bo około 10%, zdecydowało się pozwać bank, przez co bankom bardziej opłaca się prowadzić sprawy w sądach i czerpać zyski z pozostałych umów.

Owszem, banki już teraz wskazują na duże trudności i na postępowania sądowe zawiązują coraz wyższe rezerwy finansowe, jednak mimo to skupiają się tylko na ograniczeniu liczby spraw, a nie na poszukiwaniu rozwiązań, które problem kredytów frankowych mogłyby definitywnie rozwiązać.

Można się więc spodziewać, że banki jeszcze nie raz będą wybiórczo przedstawiać informacje dotyczące spraw frankowych, tylko po to, by przynajmniej część kredytobiorców zrezygnowała z dochodzenia swoich praw na drodze sądowej. Każdy kredytobiorca powinien więc weryfikować informacje podawane przez banki u innych źródeł, bo jak widać banki nie są wiarygodne i wiele kwestii zdarza się im przemilczeć.

Leave Your Comment